wtorek, 12 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 2

*Calum* 
Wszyscy zajęliśmy miejsca w samochodzie. W naszym kierunku zamierzała nowo poznana dziewczyna. Brunetka była średniego wzrostu, miała zielone oczy i piękne malinowy usta. Na twarzy miała mocny makijaż, a we włosach fioletowe pasemka. Ubrana była przykrotki czarny t-shirt, legginsy pod kolor i czarno czerwoną koszulę przewiązaną w pasie. Na nogach miała blado czerwone glany.  Po chwili ona tez znalazła sie w środku. 
-No to kiedy zamierzacie mi powiedziec ze jesteście sławni, podróżujecie po świecie i ze mam mega szczęście ze siedzę w jednym aucie z 5 seconds of summer?!- powiedziała z wyczuwalną w głosie sztuczną ekscytacją. Byłem w szoku pewnie tak jak reszta chłopaków.  Dziewczyna patrzyła na nas kpiąco. 
-Jedziemy?- spytała jakby nic sie nie stało. Ash pokiwał głową i odpalił samochód. 
-Teraz mnie będziecie więzić?- spytała brunetka kiedy dojechaliśmy pod nasz hotel. 
-Nie możemy jechać do klubu... Zrobimy imprezkę u nas w pokoju-oznajmił Mike komiczne poruszając brwiami. 
-Tylko nasza piątka...- szepnąłem jej do ucha otwierając drzwi. Dziewczyna wzdrygnęła sie. 
-Zapomniałeś doliczyć tych 200 fanek kotku- zaśmiała sie całując mnie w policzek. Szybko minęliśmy tłum piszczących dziewczyn. Po chwili byliśmy już w naszym apartamencie na szczycie wieżowca. 
-Wow! Tylko pozazdrościć takiego zycia...-krzyknęła rzucając sie na jedno z łóżek. 
-Nie rozumiem...- odezwał sie Luke. Dziewczyna poderwała sie do góry. 
-Czego tu nie rozumieć?! Macie wielki apartament w centrum miasta, jeździcie po całym świecie i robicie to co kochacie...przynoszą wam szampana do pokoju - wskazała na otwierające sie drzwi. 
-No i ja tez tu jestem - usiadła Lukowi na kolanach. Blondyn natychmiast sie zaczerwienil. 
-Ja na twoim miejscu czerwienilabym sie kiedy dziewczyny rzucają w ciebie stanikami na koncertach- zasmiala sie i wyszła na taras, po chwili zniknęła w ciemnościach. 
-Nigdy nie dostałem stanikiem- wyszeptał Luke sam do siebie- Myślicie ze powinienem?-teraz zwrócił sie do nas. Wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem. 
-Masz! Na razie musi ci wystarczyć- krzyknął Mike po czym rzucił w niego bokserkami. 
*Jules*
Stałam na ich tarasie wpatrując sie w moje miasto które nigdy nie spało. Był już późny wieczór. Światła W nowojorskich domach zaczynały sie zapalać. Nie tęskniłem za domem w Polsce, jeśli można było to tak nazwać... Nagle usłyszałam otwierające sie i drzwi. Nikt sie nie odzywał. W jednej chwili ktoś złapał mnie w pasie o wniósł do środka. Zaczęłam sie głośno śmiać 
-Imprezkę czas zacząć!!- krzyknął chłopak z czerwonymi włosami. 
-Łooooooooo!!!- krzyczałam skacząc w rytm muzyki. Nagle usłyszałam huk otwierającego sie szampana. Jedyne co jeszcze pamietam to brunet oblewający mnie szampanem... Potem urwał mi sie film...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz