czwartek, 14 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 6

*Jules*
Od wyjazdu chłopaków minął już tydzień. Nie gadałam od tamtego czasu ze znajomymi. Siedziałam sama albo we własnym pokoju, albo w parku gdzie często przychodziłam z chłopakami. Tego dnia robiłam dokładnie to samo. Ze słuchawkami w uszach z samego rana usiadłam za krzakami. W tle leciała piosenka chłopaków. To jedyne co zostało mi po nich. Nagle mój telefon zadzwonił. Calum. To Calum. Na mojej twarzy natychmiast pojawił sie uśmiech. 
-Calum!-krzyknelam kiedy tylko odebrałam. 
-Jules! Jak sie cieszę że słyszę twój głos-powiedział równie zadowolony jak ja. 
-Jak tam trasa?-spytałam.
-Okej. Jestesmy teraz w Waszyngtonie, ale bez ciebie jest nudno- oznajmił smutnie.
*Calum* 
-Chcielibyśmy żebyś tu była...Ja bym chciał- zawahałem sie. 
-A jak u Ciebie? Jak w szkole?- spytałem żeby jak najszybciej zmienić temat. 
-Nie chodzę do szkoły...-wydukała. 
-Jak to?- dlaczego ona wagarowała?! Co sie działo?!
-To mało istotne...
-Muszę już kończyć. Zaraz zaczynamy koncert. Odezwę sie wieczorem- pożegnałem sie. 
*Luke* 
Calum od tygodnia chodził przygnębiony i jakiś taki niedostępny. Był załamany... Wszyscy tesknilśmy za Jules, ale nie tak, on to przeżywał najbardziej i najciężej z nas. Pomimo tego że wiedział że ona jest w innym stanie ciąże szukał jej w tłumie fanek. Nigdy jej nie znalazł. 
*Calum*
Mijały miesiące a przed oczami miałem ją płaczącą, mocny makijaż spływający po jej twarzy. Ten obraz był dla mnie prawdziwą udręką. Wtedy wracało uczucie łamiącego sie tak jak w dzień wyjazdu. 
*Ashton*
-Musimy coś z tym zrobić-powiedziałem. 
-Nie zniosę już dłużej widoku przygnębionego Cal'a-dodał załamany Mike. 
-Msn pomysł-oznajmił Luke i zaczął opowiadać nam swój plan. 
-Genialne! Jesteś geniuszem pingwinku!-krzyknelusmy z Mike'iem w tej samej chwili. 
-Już do niej dzwonię- szybko wyciagnakem telefon i wybrałem odpowiedni numer. 
*Jules*
-Halo?-odebrałam. Numer sie nie wyświetlał. 
-Jules? O jak dobrze ze odebrałaś, to ważne-powiedział przejęty Ash. 
-Coś sie stało?- byłam przestraszona. 
-Pamiętasz to co dał ci Luke w dniu wyjazdu?- spytał. Dokładnie wiedziałam o co mu chodzi. 
-Może czas tego użyć?- wywnioskowałam, że to nie byli pytanie tylko bardziej stwierdzenie. Miał racje, nie chce czekać kolejnego miesiąca. To byłoby za trudne. 
-Dozobaczenia Ashtob- byłam pewna co mam robić. 
-Udało sie- usłyszałam język przyjaciela zanim sie rozłączył. Natychmiast pobiegłam do domu. Musiałam sie przygotować. 

wtorek, 12 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 5


*Jules*
Całą noc nie mogłam spać. Nie chce żyć bez nich. Mam paru innych znajomych ale to nie to samo. Nagle budzik zaczął dzwonić. 
-Chłopaki, wstawajcie za godzinę musicie byc na lotnisku- starałam sie ukryć smutek, który w sobie dusiłam. 
Po około 30 minutach wszyscy byliśmy gotowi. Wszyscy widzieli jaka byłam przygnębiona, starali sie mnie pocieszać i udawać że wszystko jes dobrze ale na darmo. Kiedy tylko dojechaliśmy na lotnisko po moich policzkach spłynęły pierwsze łzy. 
-Nie płacz- pocieszyl mnie Mike wyciekającą opuszkami palców łzy spływające po mojej twarzy. 
-Wrócimy tu. To pół roku minie bardzo szybko nawet nie zauważysz naszej nieobecności- dodał chwile pózniej. 
-Micheal?! Czy ty sie wogole słyszysz?! Ja będę tu umierała z tęsknoty za wami! A Ty mówisz że nie zauważę tego że was nie będzie?! Kocham was wszystkich i nie chce byc znowu sama!-krzyczałam. Wszyscy na mnie patrzyli. Nie tylko chłopcy ale tez inni przebywający w tym czasie na lotnisku. 
-Tez Cię kocham- powiedział Cal. 
-Przymknij sie Calum. Wszyscy cię kochamy- oznajmił Ash. Brunet zmierzył wzrokiem perkusistę. Chwile przed wylotem wszystkich przytuliłam. Najtrudniej było mi sie rozstać z Calum'em. Był moim najlepszym przyjacielem. Widziałam że za nim będę tęsknić najbardziej. 
*Calum*
Nie chciałem jej puszczać. Była moja, to znaczy chciałem żeby tak było. 
-Muszę już iść- powiedziałem kiedy chłopaki zaczęli do mnie machać. 
-Tak jasne- odezwała sie odrywając sie ode mnie nie chętnie. Spojrzałem na nią ostatni raz. Była taka smutna. Kochałem ją... 
-Zadzwonię obiecuję-wyszeptałem kiedy ostatni raz ją objąłem. 
-Mam nadzieję - powiedziała. Pomimo tego że dla nas była to trudna chwila ona sie nie zmieniła. W każdej sytuacji potrafiła mnie rozweselić. Powoli oddaliłem sie od niej. Kiedy byłem już daleko nasze dłonie rozliczyły sie. Czułem sie tak jakbym stracił ją na zawsze. Odwrocilem sie. Po jej policzkach spływało coraz więcej łez. Ja tez nie mogłem sie powstrzymać i zacząłem płakać. 
*Jules*
Patrzyłam jak sie oddala. Reszta chłopaków zniknęła już w rękawie prowadzącym do samolotu. Calum odwrócił sie po raz ostatni. W jednej chwili jego oczy sie zeszkliły i wypłynęły z nich gęste łzy. Straciłam go na tak długo. Po chwili jego tez straciłam z pola widzenia. Opadłam na krzesło i skuliłam sie. 
-Lot 1778 do Miami gotowy do odlotu- powiedziała stiuardessa. Natychmiast pobiegłam do okna. Oparłam sie o okno. Już ich nie było. 4 moich najlepszych przyjaciół zostawiła mnie.                       "Obiecali że wrócą "- powtarzałam sobie cała drogę do domu. 

ROZDZIAŁ 4

*Calum*
Minęły ponad 3 tygodnie odkąd poznaliśmy Jules. Każdą wolną chwile spędziliśmy w 5. Naprawdę ją polubiłem, w sumie to tak jak każdy z nas. Pomimo tego że znaliśmy sie przez krótki czas byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Tak jak myślałem Jules udawała tylko twardą i niedostępną. Tak naprawdę była urocza, czasami chamska, zabawna ale strasznie sarkastyczna. Nie przyjmowała sie tym co o niej myśleliśmy. Poprostu była sobą. Ale niestety to był nasz ostatni dzien w tym mieście. Co oznaczało ostatni dzien z Julie. Nie chciałem sie z nią rozstawać. Była moją najlepszą przyjaciółką, ale oczywiście liczyłem ba coś więcej. 
-O której macie samolot?- spytała Jules, kiedy siedzieliśmy na kanapie. 
-Jutro o 8 mamy byc na lotnisku- powiedział Mike. 
-Odprowadze was- oznajmiła brunetka przytulając sie mocniej do Mike'a. Chłopak przyciągnął ją do siebie delikatnie całując w czoło. Nienawidziłem tego widoku. 
-Pojedź z nami-zaproponowałem. Na te słowa dziewczyna oderwała sie od mojego przyjaciela i zwróciła do mnie. 
-Calum, wiesz ze bym chciała ale mam szkole. Będziesz musiał beze mnie wytrzymać - zaczęła mnie szczypać w policzek. Po czym wgranoliła sie na moje kolana. Tak sie cieszyłem kiedy była blisko mnie. Nie wyobrażałem sobie tych 6 miesięcy bez niej. 
-Za pół roku znowu tu przyjedziecie i będziemy mogli bawić sie w te wasze żółwie kungfu- oznajmiła przez śmiech. 
-Ninja! Żółwie Ninja!- krzykneliśmy synchronicznie. 
*Jules*
Cała czwórka była pełnoletnia ale zachowywali sie jakby znowu mieli po 12 lat. Zaśmiałam sie jeszcze głośniej i zaatakowałam i poduszką. 
-Pożałujesz tego kotku- krzyknął Ash i wszyscy sie na mnie rzucili. Dzieci po prostu dzieci. Wepchnęli mnie Fi szafy. 
-Ej! Otwórzcie to idioci!!- krzyczałam waląc w drzwi. Po chwili drzwi uchylili sie. Było cicho... Za cicho. 
-Chłopaki?- spytałam. 
-Jestem Ashton. 
-Jestem Luke. 
-Jestem Mike. 
-A ja jestem Calum. 
Usłyszałam zza pleców. Odwróciłam sie. Cała czwórka stała za mną przebrana za te głupie żółwie. Nie wytrzymałam i wybuchlam śmiechem. Kochałam ich, byli jak rodziną której nigdy nie miałam. 

ROZDZIAŁ 3

*Jules*
Obudziłam sie z potwornym bólem głowy. Leżałam na wielkim łóżku pomiędzy dwoma chłopakami. Teraz wyglądali jeszcze bardziej jak słodkie małe ale wkurzające dzieciaczki. Powoli podniosłam sie. 
-Ej, ej!!!- krzyczałam ale oni nawet nie drgnęli. 
-Aaaaaaaa!! Pomocy!!!- wrzasnęłam. 
-Co jest?!-natychmiast krzyknęła trójka z nich. Gdyby tylko widzieli swoje miny. 
-Zamknij sie kicia! Próbuje spać- powiedział niechętnie czerwono włosy. 
-Pomiomo tego że nic nie pamiętam, to impreza była super- zaczęłam- Ale  mam dzisiaj szkołe... 
-Gratuluję- wymruczał brunet. Walnęłam go w ten jego słodziutki ryj. 
-Zawieźcie mnie tam!!- wstałam z łóżka i zaczęłam szukać swoich butów. Chłopcy zaczęli mruczek coś pod nosem, ale po chwili podnieśli sie. 
*Calum*
-Dobra teraz skręć tutaj- brunetka kierowała Ashtonem. 
-Lalka, tak wogóle to jak masz na imię?- spytał Ash. 
-Nie wierze! 5sos chce znać moje imię! To chyba najpiękniejszy dzień w moim życiu!- naśmiewała sie z nas. Spojrzałem na nią błagalnie. 
-Jules-uległa. 
-Ja jestem Calum, to jest Mike, Luke i Ashton- przedstawiłem nas. 
-Mogłeś to sobie darować. Każdy wie hak sie nazywacie- oznajmiła otwierając drzwi. 
-Dzięki za fajny wieczór chłopaki- powiedziała kiedy stała już ba zewnątrz. Uśmiechnęła sie do nas szeroko. 
-W Nowym Jorku zostajemy na miesiąc... Może dzisiaj tez sie spotkamy?- spytałem. Stałem koło niej. Starałem sie nie okazywać zainteresowania nią. Bo trzeba przyznać że Jules była gorąca. 
-Zadzwoń koło 3- wyszeptała mi do ucha i do ręki wcisnęła kartkę ze swoim numerem. To był początek pięknej znajomosci. 

ROZDZIAŁ 2

*Calum* 
Wszyscy zajęliśmy miejsca w samochodzie. W naszym kierunku zamierzała nowo poznana dziewczyna. Brunetka była średniego wzrostu, miała zielone oczy i piękne malinowy usta. Na twarzy miała mocny makijaż, a we włosach fioletowe pasemka. Ubrana była przykrotki czarny t-shirt, legginsy pod kolor i czarno czerwoną koszulę przewiązaną w pasie. Na nogach miała blado czerwone glany.  Po chwili ona tez znalazła sie w środku. 
-No to kiedy zamierzacie mi powiedziec ze jesteście sławni, podróżujecie po świecie i ze mam mega szczęście ze siedzę w jednym aucie z 5 seconds of summer?!- powiedziała z wyczuwalną w głosie sztuczną ekscytacją. Byłem w szoku pewnie tak jak reszta chłopaków.  Dziewczyna patrzyła na nas kpiąco. 
-Jedziemy?- spytała jakby nic sie nie stało. Ash pokiwał głową i odpalił samochód. 
-Teraz mnie będziecie więzić?- spytała brunetka kiedy dojechaliśmy pod nasz hotel. 
-Nie możemy jechać do klubu... Zrobimy imprezkę u nas w pokoju-oznajmił Mike komiczne poruszając brwiami. 
-Tylko nasza piątka...- szepnąłem jej do ucha otwierając drzwi. Dziewczyna wzdrygnęła sie. 
-Zapomniałeś doliczyć tych 200 fanek kotku- zaśmiała sie całując mnie w policzek. Szybko minęliśmy tłum piszczących dziewczyn. Po chwili byliśmy już w naszym apartamencie na szczycie wieżowca. 
-Wow! Tylko pozazdrościć takiego zycia...-krzyknęła rzucając sie na jedno z łóżek. 
-Nie rozumiem...- odezwał sie Luke. Dziewczyna poderwała sie do góry. 
-Czego tu nie rozumieć?! Macie wielki apartament w centrum miasta, jeździcie po całym świecie i robicie to co kochacie...przynoszą wam szampana do pokoju - wskazała na otwierające sie drzwi. 
-No i ja tez tu jestem - usiadła Lukowi na kolanach. Blondyn natychmiast sie zaczerwienil. 
-Ja na twoim miejscu czerwienilabym sie kiedy dziewczyny rzucają w ciebie stanikami na koncertach- zasmiala sie i wyszła na taras, po chwili zniknęła w ciemnościach. 
-Nigdy nie dostałem stanikiem- wyszeptał Luke sam do siebie- Myślicie ze powinienem?-teraz zwrócił sie do nas. Wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem. 
-Masz! Na razie musi ci wystarczyć- krzyknął Mike po czym rzucił w niego bokserkami. 
*Jules*
Stałam na ich tarasie wpatrując sie w moje miasto które nigdy nie spało. Był już późny wieczór. Światła W nowojorskich domach zaczynały sie zapalać. Nie tęskniłem za domem w Polsce, jeśli można było to tak nazwać... Nagle usłyszałam otwierające sie i drzwi. Nikt sie nie odzywał. W jednej chwili ktoś złapał mnie w pasie o wniósł do środka. Zaczęłam sie głośno śmiać 
-Imprezkę czas zacząć!!- krzyknął chłopak z czerwonymi włosami. 
-Łooooooooo!!!- krzyczałam skacząc w rytm muzyki. Nagle usłyszałam huk otwierającego sie szampana. Jedyne co jeszcze pamietam to brunet oblewający mnie szampanem... Potem urwał mi sie film...

ROZDZIAŁ 1

*Jules*
-Kevin! Gdzie ty jestes?! Czekam na ciebie już 10 minut!!- krzyczałam przez telefon. 
-Nie dam rady J. Mam szlaban- oznajmił chłopak. 
-Ooo nasz mały buntownik ma areszt domowy. Jak mi przykro- śmiałam sie z przyjaciela, ale odpowiedzi nie usłyszałam. Rozłączył sie. 
-Cholera- przeklnęłam pod nosem. Zaczęłam sie zbierać. W oddali zobaczyłam przygladającą mi sie grupkę chłopaków. Machali do mnie... Chcieli żebym do nich podeszła. 
-Co jest?- spytałam nie chętnie. Nie znajomi zaczęli sie szturchać. 
-No mów Ashton- wyszeptał jeden. 
-Śpieszę sie- skłamałam. Nie miałam ochoty słuchać paplaniny tych palantów. 
-Słyszeliśmy twoją kłótnie prawdopodobnie z twoim chłopakiem...-zaczął. 
-To nie mój chłopak- przerwalam mu. 
-...pomyśleliśmy że może chcesz gdzieś z nami wyskoczyć...-dokończył drugi. 
-Nie jestem wami zainteresowana wyglądacie jak małe słodkie dzieciaczki... No oprócz tago tu- wskazałam chłopaka w czarno-czerwonych włosach i w skórzanej kurtce. 
-Słuchaj mnie... Widzę że jesteś typem trudnej dziewczynki bądź tylko udajesz twardą ale daj sie gdzieś wyciągnąć chyba ze chcesz skończyć ten wieczór opłakując swojego chloptasia- oznajmił "groźnie" blondyn z niebieskimi oczami. 
-Słuchaj mnie misiu...- poprawiłam kołnieżyk jego koszuli- nie jestem zainteresowana głębszą znajomością...
-Nie martw sie my tez...Będziemy 5 przyjaciółmi... To znaczy 4 i tobą towarzyszącą nam- powiedział żartobliwie brunet o brązowych oczach. Przypominał mi małego szczeniaczka.
-Nigdzie nie ide- powiedziałam siadając przy sąsiednim stoliku. Chłopak który zaczął rozmowę wyrwał mi kurtkę. 
-To ja wezmę twoją kurtkę i poczekamy w samochodzie-krzyknął oddalając sie. 
-Chodź za ubraniem- powiedziała synchronicznie pozostała trójka.
-Idioci- krzyknelam wstając i pokierowałam sie w stronę czekających na mnie właśnie poznanych debili.

Bohaterowie

Jules- 16 latka, mieszkała w Polsce ale od 2 lat mieszka w NY.  Jej prawdziwe imię to Julia, od rozwodu swoich rodziców dziewczyna jest zamknięta w sobie. Rok po rozwodzie Jules wpada w złe towarzystwo.

Calum Hood- 18 latek pochodzący z Australii. Jest 1/4 popularnego zespołu 5 seconds of summer.

Micheal Clifford- 18 latek pochodzący z Australii. Jest 1/4 popularnego zespołu 5 seconds of summer. Jest typem bad-boy.

Ashton Irwin i Luke Hemmings- 20 i 18 latkowie pochodzący z Australii. Rownież należą do 5sos.