*Jules*
Od wyjazdu chłopaków minął już tydzień. Nie gadałam od tamtego czasu ze znajomymi. Siedziałam sama albo we własnym pokoju, albo w parku gdzie często przychodziłam z chłopakami. Tego dnia robiłam dokładnie to samo. Ze słuchawkami w uszach z samego rana usiadłam za krzakami. W tle leciała piosenka chłopaków. To jedyne co zostało mi po nich. Nagle mój telefon zadzwonił. Calum. To Calum. Na mojej twarzy natychmiast pojawił sie uśmiech.
-Calum!-krzyknelam kiedy tylko odebrałam.
-Jules! Jak sie cieszę że słyszę twój głos-powiedział równie zadowolony jak ja.
-Jak tam trasa?-spytałam.
-Okej. Jestesmy teraz w Waszyngtonie, ale bez ciebie jest nudno- oznajmił smutnie.
*Calum*
-Chcielibyśmy żebyś tu była...Ja bym chciał- zawahałem sie.
-A jak u Ciebie? Jak w szkole?- spytałem żeby jak najszybciej zmienić temat.
-Nie chodzę do szkoły...-wydukała.
-Jak to?- dlaczego ona wagarowała?! Co sie działo?!
-To mało istotne...
-Muszę już kończyć. Zaraz zaczynamy koncert. Odezwę sie wieczorem- pożegnałem sie.
*Luke*
Calum od tygodnia chodził przygnębiony i jakiś taki niedostępny. Był załamany... Wszyscy tesknilśmy za Jules, ale nie tak, on to przeżywał najbardziej i najciężej z nas. Pomimo tego że wiedział że ona jest w innym stanie ciąże szukał jej w tłumie fanek. Nigdy jej nie znalazł.
*Calum*
Mijały miesiące a przed oczami miałem ją płaczącą, mocny makijaż spływający po jej twarzy. Ten obraz był dla mnie prawdziwą udręką. Wtedy wracało uczucie łamiącego sie tak jak w dzień wyjazdu.
*Ashton*
-Musimy coś z tym zrobić-powiedziałem.
-Nie zniosę już dłużej widoku przygnębionego Cal'a-dodał załamany Mike.
-Msn pomysł-oznajmił Luke i zaczął opowiadać nam swój plan.
-Genialne! Jesteś geniuszem pingwinku!-krzyknelusmy z Mike'iem w tej samej chwili.
-Już do niej dzwonię- szybko wyciagnakem telefon i wybrałem odpowiedni numer.
*Jules*
-Halo?-odebrałam. Numer sie nie wyświetlał.
-Jules? O jak dobrze ze odebrałaś, to ważne-powiedział przejęty Ash.
-Coś sie stało?- byłam przestraszona.
-Pamiętasz to co dał ci Luke w dniu wyjazdu?- spytał. Dokładnie wiedziałam o co mu chodzi.
-Może czas tego użyć?- wywnioskowałam, że to nie byli pytanie tylko bardziej stwierdzenie. Miał racje, nie chce czekać kolejnego miesiąca. To byłoby za trudne.
-Dozobaczenia Ashtob- byłam pewna co mam robić.